Poeta i Mrówka

Wczesnym wieczorem,
Kiedy jeszcze światła dosyć na Ziemi,
Poeta siedząc na ławce za domem,
Ćmił papierosa.

A na ziemi, tuż przed jego stopą,
Mrówka ciągnęła skrzydło ważki
Dziesięciokrotne większe od niej samej,
Ale lekkie.

Lecz, kiedy napotkała rów przeszkody
I kijek wpoprzek,
Daremnie próbowała zdobycz swą przeciągnąć –
Na drugą stronę…

Więc źdźbłem trawy poeta pomógł jej,
W jej wysiłku.

Ale ona strwożyła się ingerencją
Niepojętego…
Nie mogła rozpoznać dobrej woli –
Chęci pomocy.
Więc zostawiła wszystko i uciekła(?)…


Master Konfuzjusz, po wysłuchaniu całej historii,
Zapytał:
– A gdyby tak w miejsce mrówki
Postawić człowieka –
Wobec Potęgi Niepojętej Wszechmocnego?

W biały dzień

W biały dzień
W ciemnościach kroczę,
Nie pojmując zawiłości życia.

Tylko czas przyśpiesza
Na pochyłych zboczach.

A gdyby tak umieć
Poddać się totalnie?

Tak, jak oddajesz życie
Ponad oceanem,
Pośrod chmur, błyskawic –
W rece kapitana
I stewardesy wdzięcznej?

A gdyby tak umieć
Wszelki strach, niepewność
Odgarnąć z czoła jednym gestem –

Wiary?

I w dzień pochmurny się uśmiechnąć,
Jak w porannym słońcu?

Wędrowałem Po Wzgórzach Piękna

Wędrowałem po wzgórzach Piękna
Słuchałem wielce wysokiej Muzyki,
Kontemplowałem arcydzieła Mistrzów
Wizualnej Sztuki,
Szukałem śladów zachwytu
W napotkanych twarzach: Dzieci, kobiet i mężczyzn…

Gdziekolwiek Piękno mieszka i
Objawia się nadzwyczaj niespodziewanie
Albo w codzienności,
Codziennym trudom przydając zachwytu…

Góry coraz wyższe,
Tybetu Himalaje Niebotyczne,
Drogi niemożliwie kręte,
Labirynty Greckie,
Chmury białe i ciemne –
Przesłaniały promień
Czystej drogi wzwyż
I
Prowadziły do
Ciemnego Lasu.

Jak Mistrz powiedział:
Jeśliś zgubiony, wróć do Początku…
Do dziecięcej czystości
I zacznij od nowa…

Więc próbuję modlić się codziennie
Do Ducha Świętego
I prosić o Łaskę Opatrzności,
I odpuszczenie Winy.
I klucz do bramy
Mistycznej łąki –
Jedwabnej Szlachetności…

Siedząc na schodach przed domem

Wioślarzem smukłych czółen
W poszukiwaniu szczęścia
Chciałem być.

Rajdowym kierowcą
W labiryntach śmierci,

Najczulszym kochankiem
Księżniczki z Jedwabnego Królestwa…

I tym podobnch rzeczy…
Lecz przede wszystkim:

Autorem wielkiej powieści
Dni i nocy smutnego
Życia w samotności,
Niespokojnego człowieka,

Który wiele doświadczył
W poszukiwaniu sensu
Cierpienia i wysiłku
Głodnej wyobraźni…

A tymczasem skrobię wiersze
Z nagłego przypływu natchnienia
I wyglądam z nadzieją lepszych dni…

*
W międzyczasie mieszam kapustę,
A potem,
Popijam kolejną kawę
I zaciągam się mentolowm newportem.
Siedząc na schodach przed domem.

Nawet po latach

Zadziwiająca pamięć wyobraźni.
Nawet po latach sny pamiętam.
Ja – syn Marnotrawny…

Miasta, dzielnice i zaułki rzymskie, Świątynie,
W których nigdy nie byłem,
Czy już zapomniałem? Nie wiem.

Wysokie wieże, aż pod niebo
Z kulą u samej góry, jak w minarecie –
To science-fiction film w mojej wizji.

Ale słoneczne skwery i fontanny, Ulice Trastevere,
Którymi biegłem na spotkanie
Tej miłej dziewczyny, w pośpiechu,
Na skróty, przez wiecznego miasta Podcienia i bramy –
Tak żywe, jak wczoraj…

Któraż to strona rzeczywista,
Między snem a dniem?

Bo w snach, wciąż powraca Jedwabne Królestwo.
Delikatnych uczuć, które dają ciepło
I wzruszenie w surowej codzienności.

Jak późna muzyka Głuchego już Beethovena,

Czy niewidomego Mistrza Bacha –
Pisana w wybornym towarzystwie
Akordów w mistycznych przewrotach…

Życie pisane w Księdze Świata
Tym sympatycznym atramentem –
List z Nieba,
Do rozczytania bardzo czułym zmysłem.
Obwieszcza Powrót Boga,
Który nas nigdy nie opuścił,
To tylko przypomnienie, żeby
Każdy przy stole błogosławił Chleb i Wino
Codziennego trudu.

Bo jak Mistrz mówił –
Bez Władcy Miłosierdzia i
Wszechwładnego Podtrzymania,
Cokolwiek byś nie wynalazł,
Życie jest Niemożliwe…

A jedwabne sny i uczucia
To Dar Boski –
Bez którego Wszystko!
Jest Marność…

Ambasador Jedwabnych Uczuć Albo Wyznanie

Grzeszny i upadły człowiek, i
Ambasador jedwabnych uczuć,
Który nie zaznał miłości, pewnie
Jak wielu! Marzę o
Choćby krótkiej chwili, kiedy
Jedwabna wstęga przesunie się
Po moim sercu,
Jak dar Łaski
I napełni moje niespełnienie
Okruchami ciepła,
Nieskończoną Nadzieją
I Dziękczynieniem.
I zapomniane będzie wszystko
W długim pochodzie winy i poniżenia,
Orszaku głupstw i uchybień.
A w górskich dolinach, jak potoki
Srebrzyste nici mistycznej muzyki
Po zboczach wzór sekretny naznaczą –
Dla partytury fletni pana,
Albo jeszcze wyżej, w
Symfonii Nieskończonej Świata,
Na chwałę Bytu i Stwórcy Kosmosu.
Organy w subtelnej, misternej wibracji
Słać będa muzykę od aniołów
I wszelkich wysokich istnień –
W dół, do wszystkich
Stęsknionych i pragnących
Jedwabnych doznań.

Rude igliwie

Rude igliwie na mchu…
Czy możesz oddać
Zapach tej ziemi –
Rude igliwie pod zgiętą sosną?
Pod drobnym listkiem zielonym
Czerwone perły wśrod trawy –
Słodkie poziomki
I w kapeluszu kozak.
Gdy bosą stopą
Ciepło jej czujesz
A w gόrze wiatr
W jej igłach szumi?
Las nie pamięta
Przekleństw ziemi,
On jest niepomny
Cudόw Świata.
Więc idąc ścieżką
Pod szumem drzewa
Tam pewnie stąpasz
Po harfie nieba.

* * *

Słyszałem ja muzyki piękne
Tuż przy Wzniosłości są
Zaklęte,
Ale tych sosen szum w gałęziach
W pamięci trwa na zawsze gdzieś tam…
I Piękno w uszach chłopca
Tajemny świat tam odkrywało,
Wtajemniczenia niewinny secret…
I trwa w pamięci niezniszczalne,
Choć świat by zniknął – pozostanie.

Myśl o Pięknie

                              ded. Kamilowi

Piękno, ktόre codziennie puka
Do naszych zmysłόw,
Wcale nie trwoży się, że
Zapomniane będzie.
Isnieje bowiem Wiecznie
Gdzieś,
Może i w Świecie Idei…
Choćby Świat się skończył.
Ono Zawsze czeka, aż
Wcielić się może
W Istnienie.
Lecz to zdarzyć się może
“Wtedy i tylko wtedy”,
Gdy istniejący byt – człowiek
Staje się jego
Instrumentem Spełnienia.
To samo z Miłością,
Ktόra porusza Słońce i inne gwiazdy,
Lamor che move il sole e laltre stelle – jak pisał Dante,
Ktόra nie istnieje – Niewcielona –
W żywe ciało:
Umysł i Duszę
Z akceptacją Serca…

* * *
A cokolwiek się wydarzyło
“Nazawsze” istnieć będzie, i …
Choćby świat się skończył.

Nigdy nie mogę usłyszeć

1.
Nigdy nie mogę usłyszeć
Tego wiersza
Jednego, jak pamięć jedna
Choć nie-przebrana w mroku
I jasności.
Jak płomień świecy
W ciemności jasny na tyle,
By cienie rzeczom przydawać,
Krąży, jak ćma niewidzialna,
A tylko muska skrzydłami
Twarz
I oczy nęci bez wytchnienia.
W mroku nocy, czy dnia –
Zawsze brata się z tym
Nieobecnym Gościem,
Którego pukania nie słyszysz,
A witasz serdeczniej, niż
Dłoń przyjaciela.
I jeśli spękane usta
Mogą coś mówić o wodzie,
Tak biała kartka papieru
Marzy i czeka…
I milczy.
2.
Jaki to dziwny świat
Odwrόcić może porządek
Rzeczy widzianej?
Jaki to dziwny wiersz
Przemieni twoje życie,
Że stajesz się aniołem
Gdzie krążą czarne ptaki
Albo przed siebie idziesz,
Choć stopy masz w otchłani,
I jak wychylić kielich
Goryczy nigdy nie przewidzianej,
A przecież tak potrzebnej,
Jak niesłyszany wiersz.
3.
To, co w tobie narasta,
Jak szum odległej rzeki
Głos z niewidzialnych rόwnin
Lasόw, wzgόrz i gόr niebosiężnych,
To, co lawiną nanosi
Kamieni dźwięcznych i czystych,
To echo zaledwie nikłe –
To jeszcze nie wiersz.
4.
Jesliś czasem zaśpiewał
Pożegnaj się z piosenką.
Jeśliś poemat wywołał –
Już po nim.

Ja Poeta

2013-08-03 23.50.34


Ja, poeta wędrujący i zdziwiony wielce,
Nieszczęściem do muru przyparty
I biedą, i wiekiem,
Na którym piętrze głupoty, czy ignorancji mieszkam
Nie wiem,
Jednak perełki słów odliczam, jak różaniec,
W nadziei Odkupienia, i że dostąpie światła Uniesienia
I wszystko zasnuje spokojem
Sam z sobą zgodny i cichy,
Jak największa tęsknota za Czystością,
Która mądrym spojrzeniem Świat
Muska.


W marzeniach sennych wędruję alejami
Wśród palm cienistych,
Gdzie moja piękna zawsze Nefertiti,
Która nie zaznała starości
Zamyślonym spojrzeniem zmarszczoną wodę
Ucisza
I dłoń w gest znajomy wkłada pochylając głowę
By błogosławić Buddę i z Nim całe Królestwo.
W zanadrzu kryjąc Skrypt Zjednoczonych Żywiołów
I Papirus Tajemnej Proporcji – ucisza swoje istnienie
Przed progiem Najwyższej Medytacji.


A nad brzegiem Nilu chłop obmywa stopę
Cierń z pięty wyciska – w modlitiwe cały i w bólu.
Rzekłbyś –
Nieprzeliczonych istnień forma
W totalnym królestwie Bytu i Cierpienia
W Przestrzeni Przepadłych Wydarzeń.


Na próżno szukać w zwojach skarbów
Aleksandryjskiej Biblioteki
Recepty prostej…